27 lutego , w tłusty czwartek na świat przyszedł mój braciszek FILIP ~Pączuś~. Było to o 5 nad ranem , ważył zaledwie 2,300 kg i mierzył 47 cm.
Pierwsze chwile...
Był to cudowny dzień , jeden z najwspanialszych. Gdy tylko było można, jechałam się do szpitala, by zobaczyć małą kluchę. Weszłam do sali i ujrzałam mamę ze łzami szczęścia i Filipka w jej ramionach. Założyłam fartuch i wzięłam go na ręce , bałam się , żeby go nie upuścić. Cieszyłam się i płakałam ze szczęścia.
Powrót do domu
Po kilku dniach przyjechał po mnie tato i wyruszyliśmy po maleństwo i mamę. Oczywiście zadbałam o to, aby w domu było czysto , łóżeczko było gotowe , tato mi w wszystkim pomógł . Mała kruszynka w końcu była w domu ! Wszyscy nie mogli się doczekać ich powrotu.
Tu jeszcze w szpitalu , gotowy na wyjście :)
Nareszcie w domu !
A dni mijały …
Pierwsze dni w domu były takie „magiczne”, nowy gość , nowa atmosfera wszystko zrobiło się nagle nowe! Nie potrafię opisać jak się wtedy czułam , nie można opisać tego słowami. Byłam tak szczęśliwa , że nieraz nie wiedziałam co się dzieję . Tylko Fifi , Fifi i Fifi.
stópki <3
z serii " 3 dydy poproszę "
<dydy-smoczki>
Zabawy z stópkami ^^
Moi braciszkowie :D
„MAM JUŻ KILKA MIESIĘCY”
Największa radość była wtedy. gdy Filipek już mniej spał , więcej rozumiał, śmiał się. Co dzień byłam przy nim, chodziliśmy na spacery, karmiłam go , nosiłam , usypiałam . TO BYŁO CUDOWNE!
Gotów do kąpieli !!!
Zadowolony? OCZYWIŚCIE mama da mi jeść :D
"Znów obudziłem ją o 7 rano" tak to właśnie było :D otwieram oczy a tam DZIDZIA!
Aż w końcu zacząłem rozrabiać J
Oczywiście rozpieszczony przez wszystkich , a najbardziej przez rodzeństwo czyli mnie i naszego starszego brata Norberta. Ciągnie za włosy, szczypie, denerwuje czasami , ale to tylko szczegóły . Gdy Filip zaczął się interesować zabawkami , zaczął siedzieć , gaworzyć, to było już naprawdę fajnie, można było się z nim pobawić i pośmiać. Filipek już umie powiedzieć „LALA” < czyli ja , mnie tak brat nazwał, gdy się urodziłam> , „MAMA”, niewyraźnie, ale mówi , no i oczywiście nie może się obejść bez „ TATA”. Teraz ma już ukończone 8 miesięcy . Wyrósł jeden ząbek …
Przystojniak *u*
Buziak od Bruna :*
Takiiiii szlafroczek dostałem :)
Spacerek na świeżym powietrzu pomaga !!
Co się będzie męczył ? Bez talerza lepiej :)
Takie dzieci to są naprawdę wielkie pociechy. Nie żałuję, że mam takie cudowne rodzeństwo. Uwielbiam ich i kocham ponad życie !!!! Namawiajcie swoich rodziców na takie cuda !
Tato kupił Filipkowi czapunie :D
Kolejne z serii spaceru ;)
POZDRAWIAM
~Natalia Walentynowicz~